Terrarystyka Terrarium - zajrzyj na aktualne, codziennie odwiedzane forum dyskusyjne!




Data modyfikacji: 2020-10-07 09:58
Artykuły >> Wysyłka

Wysyłka

wysyka1Jako że hodowców straszykowatych nie ma zbyt wielu, wymiana materiału hodowlanego poprzez pocztę wydaje się być nieunikniona. W artykule przedstawiamy kilka wskazówek, jak zapakować owady by bezpiecznie przeżyły podróż :)

Zacznijmy może od podstawowych zasad, bez których ani rusz:
1. Pamiętaj – jeśli poczta polska deklaruje, że paczka dojdzie w 2 dni, istnieje spora szansa że wartość ta zostanie podniesiona do kwadratu. Dlatego pakujemy owady tak, by przetrwały przynajmniej te 4 dni.
2. W związku z powyższym, żywych owadów nie wysyłamy po środzie, by nie leżały w weekend na poczcie.
3. Oczywiście wszystko ślemy priorytetem.
4. Zawsze, ale to zawsze lepiej wysyłać jaja niż owady. Nie trzeba się martwić o jedzenie, wentylację… poza tym straty są zdecydowanie mniejsze. Bo jak owad się uprze, że zacznie linieć w ciągu wysyłki, to będzie naprawdę nieciekawie.
5. Najlepszy sezon wysyłkowy jest gdy temperatury wynoszą 10-25*C. Przy wyższych jest duże prawdopodobieństwo, że owady się ugotują a jaja usmażą. Poniżej 0*C dostaniemy mrożonki.
6. Polecony, polecony, i jeszcze raz polecony. Jedyny rodzaj przesyłki listów który jest traktowany w miarę poważnie.
7. Nie wysyłamy owadów które: a. niedawno się wykluły b. dopiero co liniały c. mogą niedługo linieć. Nie i koniec kropka.
8. Wysyłaj gratisy. Taki niepisany a miły zwyczaj wśród hodowców :) Warto dbać o kontakt z innymi hodowcami, a robalków nigdy za wiele, jak ktoś zaczyna z nowym gatunkiem.

Pakowanie owadów

wysyka3

Potrzebować będziemy jakiś plastikowy pojemnik (np. taki na żywność, dostępny w hipermarketach), wczorajsza gazeta, odrobina ligniny, gałązka rośliny pokarmowej (albo dwie, wedle gustu), coś do robienia dziurek w pojemniku. Pojemnik najlepiej wybrać tani (w końcu do nas nie wróci ;) ) ale na tyle solidny, by nie dało się go tak od razu zgnieść. Weźmy pod uwagę wersję najgorszą, czyli, że na naszej przesyłce postawiono paczkę z telewizorem kupionym przez allegro. 
Następnie robimy w nim wentylację. Dla wilgotnolubnych gatunków dość skromną (rząd dziurek na bocznych ściankach), żeby zbyt szybko nie odparowało, w pozostałych przypadkach – tyle,na ile starczy nam cierpliwości.

Następnie wsadzamy do środka odrobinę zieleniny. Zielenina powinna być na tyle duża, by się „zaklinowała” w pudełku. Można zrobić test – włożyć, zamknąć pudełko, a potem porzucać do kolegów kilka razy, następnie sprawdzić czy roślinka nadal jest w tym samym miejscu. PiotrekP radzi (miało być "władca liśćców radzi", ale mi nie pozwala...) po prostu przyklajstrować roślinkę. Ja osobiście taśmę wolę użyć do czegoś innego, ale o tym później. Końcówkę pędu obwiązujemy mokrą ligniną (ale nie na tyle mokrą by z niej kapało!), to wkładamy do małego foliowego woreczka i dodatkowo obwiązujemy gumką żeby całość jakoś się trzymała. Dzięki temu roślinka nie zwiędnie nam zbyt szybko. Do wysyłki najlepiej wziąć pędy starsze, lekko zdrewniałe. Jeśli ucinamy pędy młode, istnieje ryzyko, że gdy roślinka lekko zwiędnie, zacznie się telepać po całym pojemniku, mimo pozytywnego wyniku testu rzucania.

wysyka2

Pamiętajmy, że oprócz roślinki powinny się tam jeszcze zmieścić owady i mieć możliwość poruszania się. Jeśli uważamy że roślinka wypełnia zbyt dużo przestrzeni, robimy wyliczankę i obrywamy niektóre listki.

Teraz do pojemnika wrzucamy owady. (uwaga - nie zapomnieć).

Całość zamykamy. Jeśli owady ześlizgują się ze ścianek, warto najpierw przykryć pojemnik kawałkiem gazy, a następnie przytrzasnąć ją wieczkiem. Do kartonu wkładamy pojemnik. Jako że karton powinien być większy od pojemnika, wciskamy dodatkowo zwinięte w kulkę strony z gazety, co by unieruchomić całą konstrukcję.

Całość solidnie zaklejamy. Voila.


Pakowanie jaj

Potrzebować będziemy: probówkę plastikową. Broń Boże szklaną. Albo opakowanie po kliszach (dość ciężko dostępne w dzisiejszych cyfrowych czasach), albo opakowania po paskach do mierzenia glukozy. Albo nakrętki do plastikowych butelek. Albo cokolwiek innego, w miarę niedużego, co da się zamknąć i po położeniu encyklopedii się nie zgniecie. Warto zadbać o rozmiar, bo za duże wzbudza ciekawość pań na poczcie, a tego wolimy uniknąć. Zarówno ze względu na niekończącą się liczbę pytań, jak i potencjalne tajemnicze zniknięcie naszej przesyłki, później tłumaczone istnieniem kosmitów i innych sił wyższych.

Znów przyda się nam lignina. Bierzemy kawałeczek, delikatnie (!) zwilżamy, wkładamy do pojemniczka/probówki. Wsypujemy jaja. Następnie dorzucamy do środka kolejny kawałeczek wilgotnej ligniny, tak, by jaja nie miały możliwości latania po całym pojemniczku, ale też by ich nie zgnieść.

Całość zamykamy, dla bezpieczeństwa (i złośliwości) możemy to jeszcze solidnie obkleić taśmą klejącą. Jedna warstwa taśmy spokojnie wystarczy. Za każdy jeden punkt naszej złośliwości wobec odbiorcy dodajemy kolejną warstwę taśmy.

W przypadku użycia nakrętki, pod spód kładziemy kawałek kartki lub wycinamy kółeczko (no, mniej więcej) z ligniny większe od naszej nakrętki i wszystko również obklejamy taśmą. Albo bierzemy drugą nakrętkę i również obklejamy taśmą. Zasada złośliwości nadal obowiązuje. A tak. tylko ostrożnie, żeby jaja się do taśmy nie poprzyklejały...

Jeśli jest chłodno (poniżej 15*C w dzień/10*C w nocy) warto wszystko jeszcze zapakować w gazetę a następnie folię aluminiową.

Miłym zwyczajem jest podpisywanie (np. numerem PSG albo inicjałami) w której probówce jest jaki gatunek. W jednej probówce możemy włożyć więcej niż jeden gatunek pod warunkiem, że jaja się od siebie zdecydowanie różnią. Nie wysyłamy jaj, którym zostało mniej niż 1 miesiąc do klucia. Tak na wszelki wypadek. Całość wkładamy do koperty z powietrznymi ściankami. Rodzaj koperty również jest w tym przypadku kluczowy.

Voila. Życzymy udanych wymian ;)

Tekst: Aleksandra Andrita Walińska
Konsultacja naukowa: Piotrek Pawlikowski